Kuchnia błotna - pamiętasz jak się robiło placki z błota?

Piękna zabawa i  wspomnienia
Gotowanie z błota i gliny to jest świetna zabawa! Jeśli to pamiętasz, miałaś/eś pewnie świetne dzieciństwo.
Błoto było wszędzie z gliną już gorzej. Z domu brało się garnki przyrządy kuchenne i jajka po kryjomu. Szukało po  okolicznych polach różnych dodatków do ciast i tortów.
Kuchnia była zwykle częścią większej zabawy w dom, miasto, wioskę.
Strudzeni poszukiwacze przygód lekarze mechanicy wojownicy wracali do domu, żeby sobie coś ugotować.
Albo za zarobione pieniądze kupowali w sklepie jedzenie.

Gotowanie
   Pieniędzmi były często liście babki, które służyły również za prowizoryczne opatrunki w pobliskim szpitalu.
Najczęściej robiło się placki z błota, ale jak jakieś dziecko znalazło lepszą glinę, to można było zrobić pizze lub rolady.
Drewnianym młotkiem tłukło się kotlety, wałkiem goniło podjadaczy lub po prostu wałkowało ciasta.
W cieście lądowało też robactwo, aby było ohydniej. 
# Karetka i szpital  
  Przydawała się też woda do robienia kompotu, który miał różne paskudne dodatki, im to gorzej wyglądało, tym lepiej.
Po wypiciu takiego kompotu zatrucie, karetka i do szpitala.
Chirurg zapobiegawczo odcinał nogę i przepisywał aspirynę. Skakało takie dziecko przez chwile na jednej nodze, czekając na przeszczep. 

Ciemna strona
  Były też klasyczne zabawy w lekarza mamę i tatę pierwsze pocałunki i poznawanie własnego ciała.
Kłótnie i awantury tez się zdarzały, dochodziło do przestępstw: drobnych kradzieży liści albo ciastek były też zabójstwa i zaginięcia.
  Wtedy do gry wchodził detektyw policjant i sędzia często to była jedna i ta sama osoba przyjmująca kolejne role.
Przestępcę zamykało się w wiezieniu, z którego on oczywiście uciekał i zabawa zaczynała się od nowa.

Też się tak bawiliście?
To odgrywanie ról jest bardzo rozwijające i przygotowuje do dorosłego życia.
Ciekaw jestem, jakie wy macie wspomnienia.
A może macie zdjęcia jakieś? 

Parę słów o projekcie:
Kuchnia jest wykonana z topoli, jodły i robinii akacjowej.
Kuchnia ma podłączoną wodę, nalewa się ją do drewnianej beczki. 
Woda spływa do zlewów a później do wiadra tak, aby można było ją jeszcze raz użyć.
Duży ręcznie malowany blat. Na którym oprócz zlewów jest też kuchenka z czterema palnikami.
Jest też mikrofala z okrągła ruchomą tacką i piekarni. Wszystko z przyciskami lub ruchomymi pokrętłami.
Drzwiczki na magnesy z dużymi szparami, aby nie przytrzaskiwać palców. 
W zestawie są też ręcznie robione przybory kuchenne, deski i drewniana "blacha" do pieczenia.
Myślę, że warto do tego zestawu dokupić glinę garncarską, aby dzieci mogły robić wymyślne potrawy i aby im się to nie rozwalało

Taką kuchnię można zamówić u nas w sklepie:https://qp.pl/produkt/kuchnia-blotna/
Można też samemu zrobić z dzieckiem prowizoryczną, nie ma co przepłacać, to jest oferta dla przedszkoli i innych ośrodków dla dzieci.

 

Szukam artystów, inżynierów, naukowców i innych ciekawych ludzi do wspólpracy.

Poznam ciekawych inspirujących ludzi. Mam miejsce sprzęt i możliwości.
Możemy razem zrobić coś ciekawego, jakieś filmy, zdjęcia nagrać muzykę. 
Stworzyć cos pięknego albo brzydkiego, ale intrygującego.
Możemy przeprowadzić jakieś badania, eksperymenty.
Inżynierowie, naukowcy, programiści działający razem z artystami potrafią, zrobić niesamowite rzeczy.
Jeśli masz jakiś pomysł, pisz śmiało.

Fraktalnia to głównie sztuki wizualne, dłubanie w drewnie i innych materiałach.
To też ludzie z różnymi umiejętnościami i miejsce wymiany doświadczeń.

Każdy ma swój talent, ale ma też ułomności, bo inne rzeczy odpuszcza.
Współpraca podnosi działanie na wyższy poziom i wyższą jakość.

Pisz śmiało może cos razem uda się zrobić!

Czemu wierzba płacze.

Piękny słoneczny dzień piknik w cieniu wierzby, brak chmur nad głową i przelotne deszcze.
To było moje wiosenne zaskoczenie. Myślałem, że nazwa wierzba płacząca odnosi się do cechy wyglądu (zwisające łodygi z liśćmi), byłem w błędzie, bo wierzby też "płaczą".  Wygląda to jak początek deszczu, drobne krople spadające na twarz.
Nie była to wilgoć z porannej mgły, nie była to też spadź, czyli, słodki lepiący się płyn powstały w trakcie żerowania mszyc.
Wierzby te rosną koło cieku wodnego, mają więc nadmiar wody i pompują ja w dużych ilościach do młodych nierozwiniętych jeszcze liści, które wydzielają jej nadmiar.
Gutacja, bo tak nazywa się naukowo to zjawisko, występuje też u innych roślin.
U wierzb o pokroju płaczącym ten efekt może być jeszcze lepiej widoczny, bo liście są ułożone pionowe na jednej łodydze i woda bardziej się kumuluje.
Powietrze wkoło takiej wierzby jest wilgotne i bardzo przyjemne, roślinność wkoło nich jest bujna i wcale mnie to nie dziwi skoro wierzba je podlewa jak dobry ogrodnik.

Wierzba to niesamowite drzewo jedno z moich ulubionych.
Z niej powstaje wiklina, wystarczy wbić patyk w ziemię i rośnie.
Jest bardzo odporna na nadmiar wody, wytrzymuje powodzie i pożary.
Bobry ją obgryzają i przewracają, a ona dalej rośnie i jeszcze bardziej się rozprzestrzenia.
Bardzo szybko rośnie, można ją wyginać i budować z niej żywe konstrukcje.
Kora zawiera Kwas acetylosalicylowy potocznie zwany aspiryną, picie herbatki z kory zadziała podobnie jak zjedzenie tabletki (trudniej tylko odmierzyć dawkę).
Ma jeszcze więcej zalet, o których długo by pisać.
Na koniec fenomenalny poradnik jak zrobić fujarkę z kory wierzby.
https://www.youtube.com/watch?v=_eTmexj_as0&list=WL&index=99&t=1s

Zbieranie nasion, suszenie i sadzenie. Hobby.

Teraz jest dobry okres na zbieranie nasion i ich wysiewanie.
Nasiona kupione w sklepie są drogie, a można przecież je samemu zdobyć z roślin.
Dużo warzyw i owoców kupujemy razem z nasionami, wystarczy je wyciągnąć.
Pomidory, ogórki, papryki, dynie, kabaczki, cytryny itp.
Nasiona przed wysianiem dobrze jest podsuszyć, a te z owoców mięsistych (np. pomidor), płuczemy na sitku, a dopiero potem suszymy.
Jemy też różne nasiona warzyw i ziół np. kukurydza, bób, fasola, groszek kminek, koper, len, czarnuszka, słonecznik
One też nadają się do wysiewu na kiełki, lub do hodowli dużych roślin.

Warto też zbierać nasiona innych roślin i rozsiewać je po swojej okolicy, będą pożyteczne dla ludzi, ptaków i owadów.
Mam taki duży słoik, do którego wrzucam różne nasiona roślin dzikich i później je rozsiewam w miejscach zdominowanych przez pojedyncze gatunki.
Dzięki temu brzydkie trawniki zamieniają się w kwieciste łąki

Można też zbierać nasiona roślin na spacerach, najlepiej jesienią, bo wtedy jest ich najwięcej i łatwiej rozpoznać rośliny.
Uproszczona zasada jest taka, że ciemne nasiona są dojrzałe i gotowe do zbioru.

Nasiona mają niesamowite kształty i kolory. Można je zbierać jak znaczki, używać do instrumentów muzycznych, grzechotek i kijów deszczowych.
Można też z nich robić ozdoby i naturalną biżuterię. Można je też oczywiście zasiać.

Nie każde od razu wyrosną, wiele z nich w ogóle nie wyrośnie, bo są krzyżówkami i tylko pierwsze pokolenie jest bujne i płodne.
Wiele nasion potrzebuje sygnału do wzrostu, przemrożenia, zgniecenia lub przetrawienia. Dopiero wtedy czekają na odpowiednią temperaturę.
Nie jest to zależne od Ciebie i nie ma co się zniechęcać jeśli nie wykiełkują od razu, zobaczysz zresztą, że więcej będzie sukcesów.
Można wysiewać do doniczek lub leniwie rzucić gdzieś w trawę.

Można też po partyzancku sadzić w różnych miejscach. Polecam bombardowanie kulkami zmieszanych nasion z ziemią i nawozem :D
Można użyć procy i zasadzić coś gdzieś znienacka.

Nasiona to też karma dla ptaków zimą i zaraźliwa pasja dla ludzi.

 

Czarne Kury rasy Ayam Cemani

Ayam Cemani to wyjątkowa rasa czarnych kur pochodząca z Jawy albo Sumatry zdania co do jej pochodzenia są podzielone.
Mają czarne pióra, grzebienie, skórę, mięso i kości. Pigmentacja jest bardzo mocna i ich krew jest bardzo ciemna, to ona zabarwia całe ciało.
Jajka składają jednak jasne, hodowcy chcą to jednak zmienić i już osiągają ciemniejsze skorupki.
Wzbudzały podziw i były bardzo cenne, uważane były za lekarstwo i hodowane w celach obrzędowych. Kury te są nową rasą w europie i ich ceny są wysokie, na początku kosztowały po kilka tysięcy, teraz ich cena w Polsce oscyluje koło 100 zł co i tak jest sporo.

Kurki mam od wiosny i bardzo mi się podobają, niestety są płochliwe i agresywne. Kura siedząca na jajkach dziobała wszystko w zasięgu wzroku.
Chciałem, aby kury chodziły po ogrodzie i dbały o niego. Kogut miał jednak inne zdanie i uciekał do stada sąsiadki, w którym jest więcej dorosłych kur. Był to problem, bo rozbił stado sąsiadki na dwie grupy i rywalizował z drugim kogutem. Koguty całymi dniami się kłóciły i piały, teraz się dogadały, ale i tak jest problem z ich pianiem i uciekaniem.
Kury są bardzo szybkie, świetnie latają i manewrują w locie.
Złapanie ich kończy się porażką, jednak wieczorem wracają do kurnika.

Zdjęcia z mojego kurnika, a informacje z
https://www.ptakiozdobne.pl/504_Ayam_Cemani.html

Artystyczny bałagan pochwała lenistwa.

Podobno porządek w domu jest oznaką zmarnowanego życia.
Chyba że ktoś bardzo lubi sprzątać, to wtedy uprawia swoje hobby.
Mówią też, że rzeczy pozostawione same sobie najlepiej się porządkują.

Jako projektant przestrzeni dla dzieci wiem, że nie jest możliwe stworzenie uporządkowanego miejsca na długo.
Każde miejsce po zabawie wygląda jak pobojowisko, jeśli jest inaczej, to znaczy, że coś nie wyszło.

Pochwała lenistwa
Projektowanie samo organizującej się przestrzeni warto zacząć od zmiany myślenia.
Warto się rozluźnić i pogodzić z pewnymi rzeczami zrezygnować z idealizmu i skupić się na przyjemności.
Zawsze jest jakiś wybór, można stracić dużo czasu na prasowanie koszul albo pokochać pomięte rzeczy, można też wybrać inne materiały lub zmienić styl ubierania.
Lenistwo bardzo się przydaje do zorganizowania własnej przestrzeni. Osoby leniwe mniej sprzątają i mniej im ten bałagan przeszkadza. Osoba leniwa będzie leżeć i myśleć jak to ogarnąć bez wysiłku.
Zwykle kończy się na zamiataniu pod dywan i upychaniu rzeczy w szafie. Jednak takie rozwiązania też mają wady, bo nie ma gdzie siedzieć np. przekładanie ubrań z jednego krzesła, na drugie jest kłopotliwe i w końcu ten stos runie.
Mieszkam w pracowni i większość moich ubrań staje się ubraniami roboczymi, plany po farbach są normą, czasem od razu zaczynam od malowania ubrań, żeby nie mieć ograniczeń i czuć się komfortowo.Składowanie i stosy
Aby ułatwić sobie, składuje rzeczy w różnych skrzyniach workach. Wtedy tworzą się stosy i stare rzeczy ulegają zapomnieniu bo są na dole.

Artystyczny bałagan
Dobrze jest być artystą, bo artyści to brudasy i bałaganiarze wiele im się wybacza.Jak mają bałagan, to jest to bałagan artystyczny.
Chaos lepiej wpływa na kreatywność i swobodę wyrazu. Przypadkowe rzeczy leżące obok siebie powodują nowe skojarzenia i pomysły.
Taki artysta siedzi i myśli patrzy na ten bałagan i wtedy ma najlepsze pomysły. Mózg sam stara się znaleźć jakiś sens i uporządkować rzeczy, bo wtedy łatwiej jest zapamiętać, co gdzie jest.

Bałagan czy las?
Obserwując świat i inne fraktale łatwo dojść do wniosku, że najpiękniejsze rzeczy powstają na styku żywiołów i na granicy porządku i chaosu.
Las jest piękny a las na skraju łąki albo rzeki jest jeszcze piękniejszy. Pojawiają się nowe wyspecjalizowane organizmy.
Gnijące jedzenie, ziemia, brud, martwe rośliny, robactwo, grzyby, wszystko pomieszane i leżące na ziemi.
Mieszkając w lesie, człowiek dziczeje i mniej mu przeszkadza bałagan.

Śmieć czy materiał?
Każdy inaczej patrzy na przedmioty, to co dla jednych jest śmieciem, dla innych jest materiałem albo cenną rzeczą, która mogą przehandlować.
Każdy zbiera śmieci i wyrzuca wartościowe rzeczy. Wiele zależy od wiedzy, jaką mamy, im więcej tej wiedzy zdobywamy, tym mniej widzimy śmieci a więcej rzeczy przydatnych.
Wraz ze wzrostem świadomości bardziej przeszkadzają śmieci przemysłowe plastikowe, które uznajemy za szkodliwe dla zdrowia.
Zaczynają przeszkadzać śmieci graficzne jakieś loga na przedmiotach, niepotrzebne napisy, reklamy.
Jak ktoś lubi patrzeć w niebo, może odkryć, że światło zaśmieca i utrudnia widoczność.
Wrażliwe na dźwięki osoby mogą odczuwać zaśmiecenie pejzażu dźwiękowego.
Widzimy więcej śmieci i szukamy przestrzeni, która jest od nich wolna. Sprzątając, przenosimy i ukrywamy niepotrzebne rzeczy na śmietniskach.

Ludzie lubią mieć porządek, zwykle jednak unikają sprzątania, gdyż robienie bałaganu jest przyjemniejsze.

Na kolorowych zdjęciach fragmenty mojej pracowni, na czarnobiałych też, ale z innego miejsca.

Ceramika wypalana w glinianym piecu.

Tak wyglądają efekty wypalania glinianych przedmiotów w piecu opalanym drewnem.
Piec sam zrobiłem z gliny, którą wykopałem w ogródku, dokładny opis jego wykonania znajdziesz tutaj.
Palenisko opalane jest kawałkami drewna i trocinami. Wzory i kolory powstały w naturalny i nieprzewidywalny sposób.
Czernie szarości i srebrzystości powstały w wyniku kontaktu z drewnem i procesowi beztlenowej redukcji związków żelaza zawartych w glinie.
Zastosowałem też różne rodzaje gliny w różnych kolorach, głównie glinki szare, białe i brązowe.

## Przygotowania
Glinę kupiłem gotową i z niej ulepiłem małe i proste przedmioty, które susze przez tydzień. Większe rzeczy pękają, gdyż temperatura w piecu jest bardzo zmienna na różnych wysokościach. Można byłoby wcześniej wypalić przedmioty w piecu elektrycznym, ale chciałem zrobić to bez użycia prądu starymi metodami. Po wyschnięciu ceramikę poleruje się kamykami, aby nadać jej gładkość. Kamyki można znaleźć nad rzeką, aby przyspieszyć gładzenie, warto używać kamieni o różnej porowatości.

## Wypalanie
Sam proces wypalania trwa około trzech dni. Pierwszy dzień to powolne rozpalanie pieca załadowanego ceramiką. Trzeba wstać wcześnie, aby zdążyć, rozgrzać, piec do wieczora, na początku pali się delikatnie lekko wilgotnym drewnem, ja używam do tego świeżych trocin. Zasypuje piec od dołu i góry tak, aby ceramika była cały czas nagrzana z obu stron. Zbyt szybki wzrost temperatury mógłby spowodować popękanie ceramiki. Kolejny etap to rozgrzanie ceramiki do maksymalnej temperatury, do tego używam drobno pociętego wysuszonego drewna z drzew iglastych. Trzeci etap to ostateczne uzupełnienie pieca i zamknięcie dopływu tlenu. Piec napełnia się do samej góry drewnem i trocinami, wlot i wylot zatyka blachą i obsypuję ziemią, aby nie było dopływu powietrza. Ostatni etap to wygaszanie pieca, które trwa około dwóch dni i polega na powolnym dopaleniu reszty drewna bez dostępu tlenu. Po wystudzeniu pieca można wyciągać wypalone przedmioty i pewnie kawałki węgla drzewnego, które są efektem ubocznym.

## Ceramika siwa
Taka technika wypalania znana była do neolitu w wielu częściach świata. W Polsce nazywana jest ceramiką siwą i jedno z bardziej znanych stanowisk archeologicznych z piecem i tą ceramiką zostało odkryte w Tyńcu, czyli dziesięć kilometrów płynąc w dół Wisły od mojej pracowni. Zamiast drewna do opalania pieców stosuje się też wysuszone końskie łajno. Jak widać, mając czas i miejsce można wypalać ceramikę bez prądu i gazu. Lepienie i wypalanie daje dużo przyjemności, więc zachęcam do samodzielnego eksperymentowania.

Prosty i tani piec do wypalania ceramiki, który możesz zbudować w swoim ogrodzie.

Wszystko, co Ci potrzeba masz w ogrodzie, przyda się jeszcze łopata i pojemnik do mieszania ziemi.
To jest mój drugi taki piec, pierwszy rozebrałem, gdyż robiłem go inną techniką i nie za bardzo się udał, co opisałem w tym artykule:
https://112358.org/pl/content/wypalanie-gliny-w-ognisku

## Glina

Do budowy pieca potrzeba gliny piasku i ściętej wysuszonej trawy albo innych włókien, które wzmocnią konstrukcję. Glinę/ziemię możemy wykopać w ogródku, najlepiej obok miejsca, gdzie będzie stał piec. Jeśli masz wątpliwości czy na swojej działce masz glinę, wykop trochę dodaj wody i spróbuj ulepić z niej wałeczek, jeśli jest to możliwe, to masz dobry materiał do budowy, o ile wymiesza się go z piaskiem. Jeśli ciężko ulepić wałeczek a ziemia się klei, to może masz tak jak ja już wymieszaną glinę z piaskiem. Proporcje gliny i piasku dobiera się, robiąc identyczne kuleczki, z różną ilością piasku, które spłaszczamy na tę samą grubość. Po ich wysuszeniu sprawdzamy, które najmniej pękają. Można też kupić gotową, glinę wymieszaną z piaskiem nie jest droga, a praca idzie szybciej. Glinę zalewamy wodą i mieszamy tak, aby była lekko płynna. Ja kopałem wieczorem, zalewałem wodą i rozdrabniałem łopatą, na drugi dzień kilka razy mieszałem, dodawałem siana i kładłem kolejną warstwę. Budowałem tak przez dwa tygodnie, warstwa za warstwa, dzięki temu piec schnie równomiernie i ściany nie „spływają”.

## Trawa
Najlepsza będzie wyższa trawa, koszona kosą i podsuszona lekko. Taka tworzy najlepsze połączenia między warstwami i zapobiega pęknięciom. Można też dodawać korzonki, drobne gałązki, sznurki i inne włókna, które będą tworzyć „zbrojenie” pieca. Trawę dodajemy do rozrobionej z piaskiem lekko wodnistej gliny, mieszamy ją dokładnie, aby cała była w glinie.
Mieszanka trawy z gliną powinna się dobrze trzymać, tak aby można było wziąć ją do ręki i uformować grube wałki do lepienia ścian.

## Miejsce

Pierwsze co trzeba zrobić to znaleźć odpowiednie miejsce, gdzieś na uboczu oddalone od granicy działki tak, aby sąsiadom nie przeszkadzało. Jest nawet przepis dotyczący takich pieców i z tego, co pamiętam, powinien być pięć metrów od granicy. Piec dymi, jest opalany drewnem/trocinami dym nie jest duży, bo w końcowej fazie zamyka się wloty i wyloty pieca. Trwa to jednak kilka dni, zanim się wszystko dopali i czuć wtedy zapach palonego drewna.
Miejsce powinno być suche i równe, może jakaś odsłonięta górka, aby była dobra cyrkulacja powietrza.

## Palenisko

Warto na samym dole położyć cegły szamotowe albo kamienie. Dzięki temu piec będzie wytrzymalszy i łatwiej będzie wyciągać popiół. Dolne ścianki zrobiłem z gliny i wapiennych kamieni, które akurat miałem. Chciałem w ten sposób wzmocnić konstrukcję i zrobić ją odporniejszą na deszcz, gdyż to właśnie przy ziemi są najtrudniejsze warunki.

Palenisko zrobiłem okrągłe o średnicy 60 cm i wysokości 35 cm, wydaję mi się jednak trochę za małe i często trzeba dodawać drewno w pierwszym dniu wypalania. Cały piec ma wysokość 90 cm, zrobiłem go na swój wymiar, tak abym łatwo mógł sięgać ręką do rusztu, na którym jest ceramika.

## Ruszt i wlot powietrza

Palenisko chciałem oddzielić od komory, do wypalania zrobiłem więc ruszt z gliny.
Najpierw zbudowałem konstrukcje z płaskich kamieni i fragmentów zepsutej ceramiki i cienkich listewek na to położyłem warstwę gliny z sianem (4 cm) i od razu porobiłem patykiem dziurki.
Zrobiłem też tunel, którym wsadza się drewno i wlatuje powietrze, ustawiłem go w stronę najczęstszych wiatrów. Tunel jest zakończony na płasko tak, aby można go było łatwo zamknąć blachą i zasypać ziemią.

## Komin i komora na ceramikę

Pionowe ścianki jednakowej grubości budowałem do wysokości 90 cm. Każdą kolejną warstwę łączyłem sianem z poprzednią, dobrze to widać na zdjęciu, jak trawa z gliną spływa po ściankach.
Wygładziłem wnętrze komina gliną z dodatkiem soli, która polepsza właściwości mieszanki. Górę pieca zakończyłem na płasko tak, aby można było położyć na nim blachę i zamknąć wylot powietrza.

## Czekanie
Odczekałem 2 tygodnie, aby piec wysechł i powoli w nim przepalałem, aby osuszyć wnętrze, które wolniej schnie.

## Podsumowanie
Piec stoi i działa, dwa razy wypalałem w nim ceramikę i efekty są zadowalające.
W następnym artykule pokażę wypaloną ceramikę i opisze proces wypalania.

Iwan Czaj herbata z Wiązówki Kiprzycy

Chciałbym Cię zachęcić do spróbowania herbaty Iwan Czaj, czyli naparu z Wierzbówki Kiprzycy (Epilobium angustifolium), która rośnie u nas dość pospolicie.
Napar z tego zioła był kiedyś bardziej popularny od herbaty z krzewu herbacianego. Tak jak zwykłą herbatę można ją wysuszoną zieloną albo „przefermentowaną” czarną.

Liście zbiera się latem lipiec-sierpień, mi jednak było szkoda tych pięknych kwiatów, więc zbieram je dopiero teraz, jak przekwitną.
Liczę na to, że jeszcze bardziej rozsieją się w ogródku. Jest to roślina miododajna, a jej nasiona okryte są puchem kielichowym, który służy ptakom za wypełnienie gniazd, to tez skłania mnie do trzymania dłużej tej rośliny.
Z tego puchu podobno robiono też knoty do świec.

Herbata Iwan Czaj znana jest od XI wieku w Azji i Europie, najbardziej popularna była w Rosji i Anglii.
Była bardzo cenionym i ważnym rosyjskim towarem eksportowym. Straciła na popularności w XVII na rzecz chińskiej i indyjskiej herbaty.

Herbata ma działanie lecznicze, oczyszczające i wzmacniające, ma delikatniejszy smak niż zwykła herbata, nie jest też tak pobudzająca, jak napar z czarnej herbaty.

Roślinę można spotkać w całej Polsce, nie jest zbyt wymagająca, lubi ziemie próchniczne. Rośnie na skrajach lasów, na nieużytkach i łąkach, szybko się rozrasta i tworzy zwarte łany.

Ziele wraz z kwiatami zbieramy w słoneczny dzień, rozkładamy na czymś płaskim, aby wyszły wszystkie robaki, wybieramy najlepsze liście i kwiaty.
Zawsze warto zwrócić uwagę czy na liściach od spodu nie ma jakichś jajeczek, pleśni, pajęczyn albo zmian grzybiczych, gdyż może to popsuć smak.
Liście suszymy w zacienionym przewiewnym miejscu. Wysuszoną herbatę zamykamy w nieprzeźroczystych pojemnikach w ciemnym i suchym miejscu.

Można też herbatę „przefermentować”, nie jest to trafna nazwa, bo nie zachodzi tam fermentacja. Proces ten to utlenienie (oksydacja), potrzebujemy więc do niej tlenu, w przeciwieństwie do fermentacji alkoholowej, która odbywa się w środowisku beztlenowym dzięki drożdżom.
Aby „przefermentować” wiązówkę kiprzycę, trzeba po wstępnym podsuszeniu pokruszyć liście, tak aby puściły soki i otwarły się na działanie tlenu i temperatury, która przyspiesza ten proces. Tak pokiereszowane liście układamy luźno w słoiku i odstawiamy do ciepłego miejsca. Ważne, aby słoik miał lekko otwarte wieczko. Oksydacja trwa około 12 godzin widać to po ściemnieniu liści. Nie ma sensu dłużej trzymać zioła w słoiku, bo może zapleśnieć. Rozkładamy liście w ciemnym przewiewnym miejscu i dosuszamy. Wywar z takiej herbaty ma mocniejszy smak i intensywniejszy kolor.

Herbatę parzymy tak jak każdą inną, można ją kilka razy zaparzać.
Jeśli chcemy skorzystać z jej leczniczego działania, to parzymy w przegotowanej i lekko ostudzonej wodzie 80- 90 C, zalanie wrzątkiem powoduje zmarnowanie wielu cennych substancji.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wierzb%C3%B3wka_kiprzyca

Farba do drewna z łupinek orzechów.

Przepis na bardzo prostą do zrobienia farbę z łupinek orzechów włoskich.
Kolor jest ciekawy a barwnik naturalny. Dodatkowo substancje zawarte w skórkach utrudniają rozwój mikroorganizmów.
Jeśli macie w ogrodzie orzech to pewnie zauważyliście, że pod nim mało co rośnie.
Z zielonych orzechów robi się nalewkę, która jest lekarstwem na problemy żołądkowe.

Barwnik robimy z mięsistych zielonych skórek, którymi osłonięte są orzechy. Skórki skutecznie barwią też skórę, więc warto ubrać rękawiczki.
Skórki wsadzamy do garnka, który łatwo umyć. Dolewamy wody i gotujemy na małym ogniu. Możemy też zostawić w wodzie na dłużej wtedy też puszczą kolor.
Czekamy, aż się ostudzi i odcedzamy przez sitko, tak aby została nam woda z barwnikiem, jeśli kolor jest za jasny, podgotowujemy farbę, żeby woda odparowała.
Powstaje wodna farba, która możemy barwic drewno, materiały, skory i wszystko, co wchłania wodę.

Aby farba była bardziej penetrująca i dłużej się trzymała, możemy dodać alkoholu albo octu, dodatek soli zwiększy natomiast jej trwałość.
Farbę nanosimy pędzlem albo moczymy w niej przedmioty. Pomalowane przedmioty suszymy powoli, aby się nie zniszczyły.
Po pierwszym malowaniu kolor jest ładny intensywny, ale matowy i płytki, brakuje mu głębi. Można to zmienić, malując całość olejem albo nacierając woskami po wyschnięciu.
Zabezpieczy to też dodatkowo barwnik przed wypłukaniem i co ważne ochroni przed promieniowaniem UV, w którym wszystko blednie z czasem.

Farbę można długo przechowywać, najlepiej w zacienionym i chłodnym miejscu.

Barwnik ten jest też głównym składnikiem samoopalaczy. Można nim również barwic włosy.

Farby wodne dobrze mieszają się z farbami akrylowymi, które po wyschnięciu są bardzo wytrzymałe i są mniej szkodliwe niż farby oparte na żywicach syntetycznych.

Robiąc taką farbę, mniej szkodzimy środowisku, nie musimy na nią pracować ani po nią jeździć, znamy jej skład i nie używam szkodliwych pojemników, no i co bardzo ważne nie płacimy podatków, które później marnują politycy.
Satysfakcja też jest dużo większa, jak się pomaluje coś własnoręcznie zrobioną farbą.